Tuesday, October 11, 2011
12: Tymczasem w Sewilli...
Biegnie trzecia kadencja Prezydenta M.Zaleskiego, a np. dziurawa szosa i ulica Chełmińska nie jest w Toruniu problemem. Jak i zresztą inne, mniej widoczne, ulice. Tymczasem, jak można przeczytać na stronach Miasto w ruchu, w Sewilii w ciągu jednej kadencji (!) stworzono sieć dróg rowerowych. Nie ścieżkę rowerową, ale całą ich sieć.
Sunday, October 9, 2011
10: Bulwar Filadelfijski — wypowiedz się
UM Torunia przeprowadza ankietę w sprawie zmian na Bulwarze Filadelfijskim. Trudno powiedzieć, na ile głosy mieszkańców zostaną wysłuchane, ale lepiej wziąć w niej udział, żeby przynajmniej nie dać pretekstu urzędnikom do typowej samowoli. Późniejsze protestowanie jest zdecydowanie bardziej uciążliwe, niż wypełnienie ankiety.
Ankieta UM.
Ankieta UM.
Thursday, October 6, 2011
07: Może być gorzej
Kiedy wpadam w kolejną dziurę w drodze, kiedy po raz kolejny nie mogę się dodzwonić na numer alarmowy, chciałbym pocieszyć się, że teraz może być już tylko lepiej, bo gorzej być nie może. Ten humorystyczny bon-mot często można usłyszeć z ust Rodaków, ale niestety -- może być gorzej:
Siedem lat rządów socjalistów przyniosło gwałtowny wzrost bezrobocia i zadłużenia, napięcia narodowościowe, frustracje i rozczarowanie młodych ludzi. Statystyki są miażdżące. Od 2004 r. liczba bezrobotnych zwiększyła się z 2 mln 200 tys. do 4 mln 600 tys.; stopa bezrobocia wśród młodzieży z 24 do 43 proc.; dług wobec wierzycieli zagranicznych z 718 mln dol. do blisko 2,5 mld; dług publiczny z 46 do 74 proc.; deficyt budżetowy z 0,3 do ponad 9 proc. ("Uważam Rze", 2011-06-06/12).
To o Hiszpanii, którą jeszcze niedawno w Polsce pokazywano jako wzór kraju nowoczesnego, o dynamicznym rozwoju. W Polsce na pozór nie jest tak źle, ale rzecz w tym, że każdy balansujący bankrut nie wygląda "aż tak źle" tuż przed kolapsem. Nie jest tak źle, ale chociażby porównanie do II RP -- Polski sprzed prawie wieku -- wypada na niekorzyść Polski współczesnej.
Zmarnowano już 22 lata -- lata każdego z nas, lata, których nikt nam nie odda. Tymczasem chciałbym wreszcie doczekać w Polsce zdjęcia urzędniczego gorsetu (obecnie półmilionowa armia na utrzymaniu osób pracujących), rozwoju kolei, porządnych dróg i ścieżek rowerowych, sprawnie działającej policji, która zajmowałaby się bandytyzmem, a nie portalami internetowymi, a nade wszystko wolności słowa.
Nie widzę partii, która łączyłaby szacunek dla pojedynczego człowieka, z troską o długofalowe bezpieczeństwo Polaków jako społeczeństwa, a jednocześnie takiej, która ma szansę przebić się przez obecny oszukańczy mechanizm wyborczy. Ale to nie znaczy, że nie idę na wybory -- nie mam jeszcze takiej amnezji, aby nie pamiętać jaka partia (SLD) uderzyła w oszczędności Polaków nowym podatkiem. Nie mam takiej amnezji, aby nie pamiętać, jaka partia (PO) podwyższyła podatki, doprowadziła do chaosu na kolei i która bezczynnie przypatrywała się jak zabijają się kolejne osoby związane z tzw. sprawą Olewnika.
Można oczywiście czekać na idealnych rycerzy w lśniących zbrojach, ale nie cofną oni czasu i nie zatrzymają oni upadku Polski, który dzieje się już dziś. Dlatego stawiam na partię (PiS), która obniżyła podatki, która jako jedyna przyczyniła się do ujawienia sprawców ww. sprawy Olewnika, która zdobyła środki na budowę nowych dróg i rozpoczęła ich realizację. To nie jest opinia, takie są fakty.
Na lepsze czasy, wolnorynkowe, uczciwe, bez natręctw "polityki prorodzinnej", "sprawiedliwości społecznej" przyjdzie jednak poczekać. Ale nie doczekamy ich, jeśli nie zrobimy pierwszego kroku w kierunku normalności.
Siedem lat rządów socjalistów przyniosło gwałtowny wzrost bezrobocia i zadłużenia, napięcia narodowościowe, frustracje i rozczarowanie młodych ludzi. Statystyki są miażdżące. Od 2004 r. liczba bezrobotnych zwiększyła się z 2 mln 200 tys. do 4 mln 600 tys.; stopa bezrobocia wśród młodzieży z 24 do 43 proc.; dług wobec wierzycieli zagranicznych z 718 mln dol. do blisko 2,5 mld; dług publiczny z 46 do 74 proc.; deficyt budżetowy z 0,3 do ponad 9 proc. ("Uważam Rze", 2011-06-06/12).
To o Hiszpanii, którą jeszcze niedawno w Polsce pokazywano jako wzór kraju nowoczesnego, o dynamicznym rozwoju. W Polsce na pozór nie jest tak źle, ale rzecz w tym, że każdy balansujący bankrut nie wygląda "aż tak źle" tuż przed kolapsem. Nie jest tak źle, ale chociażby porównanie do II RP -- Polski sprzed prawie wieku -- wypada na niekorzyść Polski współczesnej.
Zmarnowano już 22 lata -- lata każdego z nas, lata, których nikt nam nie odda. Tymczasem chciałbym wreszcie doczekać w Polsce zdjęcia urzędniczego gorsetu (obecnie półmilionowa armia na utrzymaniu osób pracujących), rozwoju kolei, porządnych dróg i ścieżek rowerowych, sprawnie działającej policji, która zajmowałaby się bandytyzmem, a nie portalami internetowymi, a nade wszystko wolności słowa.
Rok 2007, spot wyborczy Platformy Obywatelskiej -- 4 zmarnowane lata.
Nie widzę partii, która łączyłaby szacunek dla pojedynczego człowieka, z troską o długofalowe bezpieczeństwo Polaków jako społeczeństwa, a jednocześnie takiej, która ma szansę przebić się przez obecny oszukańczy mechanizm wyborczy. Ale to nie znaczy, że nie idę na wybory -- nie mam jeszcze takiej amnezji, aby nie pamiętać jaka partia (SLD) uderzyła w oszczędności Polaków nowym podatkiem. Nie mam takiej amnezji, aby nie pamiętać, jaka partia (PO) podwyższyła podatki, doprowadziła do chaosu na kolei i która bezczynnie przypatrywała się jak zabijają się kolejne osoby związane z tzw. sprawą Olewnika.
Można oczywiście czekać na idealnych rycerzy w lśniących zbrojach, ale nie cofną oni czasu i nie zatrzymają oni upadku Polski, który dzieje się już dziś. Dlatego stawiam na partię (PiS), która obniżyła podatki, która jako jedyna przyczyniła się do ujawienia sprawców ww. sprawy Olewnika, która zdobyła środki na budowę nowych dróg i rozpoczęła ich realizację. To nie jest opinia, takie są fakty.
Na lepsze czasy, wolnorynkowe, uczciwe, bez natręctw "polityki prorodzinnej", "sprawiedliwości społecznej" przyjdzie jednak poczekać. Ale nie doczekamy ich, jeśli nie zrobimy pierwszego kroku w kierunku normalności.
Friday, September 30, 2011
30: Brak działania przynosi owoce
Polska jest krajem w małym stopniu obywatelskim -- mamy inżynierów, lekarzy, sportowców, kasjerki, hutników, itd. ale nie mamy obywateli. Nie mamy, bo "nie chce mi się", nie mamy, bo "to i tak nic nie da". Pierwsze wyznanie jest szczere, drugie jest tylko wymówką -- działanie przynosi efekty, ale brak działania także. Można się przekonać o tym w krajach byłego Związku Sowieckiego -- te kraje w jeszcze większym stopniu niż Polska cierpią na zanik postaw obywatelskich. I jak zawsze w takich przypadkach kontrolę przejmują najgorsze szumowiny, a chamstwo święci swoje tryumfy -- bo cwaniakom i prostakom, o dziwo, zawsze się chce.
My jeszcze (!) nie mamy problemu z kierowcami jeżdzącymi masowo po chodnikach, ale możemy mieć jeśli nadal będziemy tak pasywni jak do tej pory. Sprawy nie rozwiążą grupki kilku aktywnych osób.
O porządek we własnym mieście, we własnym kraju zadbać musimy MY WSZYSCY. Nikt inny bowiem za nas tego nie zrobi -- jeżeli tego nie zrobimy tak jak ogród zarasta chwastami, tak swoją biernością w końcu zdegradujemy i miasta i cały kraj do poziomu śmietnika. W którym nikomu nie będzie się dobrze żyło, ale na który wszyscy zasłużyli.
Ładne, można pozazdrościć, ale samo się nie zrobiło:
My jeszcze (!) nie mamy problemu z kierowcami jeżdzącymi masowo po chodnikach, ale możemy mieć jeśli nadal będziemy tak pasywni jak do tej pory. Sprawy nie rozwiążą grupki kilku aktywnych osób.
O porządek we własnym mieście, we własnym kraju zadbać musimy MY WSZYSCY. Nikt inny bowiem za nas tego nie zrobi -- jeżeli tego nie zrobimy tak jak ogród zarasta chwastami, tak swoją biernością w końcu zdegradujemy i miasta i cały kraj do poziomu śmietnika. W którym nikomu nie będzie się dobrze żyło, ale na który wszyscy zasłużyli.
Ładne, można pozazdrościć, ale samo się nie zrobiło:
Thursday, September 15, 2011
15: Teraz JOW!
Można tylko pozazdrościć demokratycznym krajom, gdzie obywatele wybierają bezpośrednio parlamentarzystów, a nie całe partie. W Polsce mamy partiokrację (a nie demokrację) i w efekcie dana posłanka, czy poseł czuje się przede wszystkim odpowiedzialna wobec prezesa partii, a nie swoich wyborców. W końcu poprzez polski tygiel wyborczy, nie wiadomo, kto ją wybrał, ale wiadomo bardzo dokładnie kto ją umieścił na liście wyborczej.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, to oczywiście jedynie krok na drodze budowy cywilizowanego demokratycznego państwa, ale krok bardzo ważny. To od nich bowiem zależy "jakość" polityków, a od polityków -- kształt państwa. Chociażby w takim aspekcie, czy będziemy żyli w zdrowych miastach, czy marketo-fabrykach.
Bez rewolucji, chciałbym Państwu zaproponować z okazji wyborów akcję "Teraz JOW", której celem jest przypomnienie politykom o JOW-ach. Nie wymaga właściwie żadnego zaangażowania!
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, to oczywiście jedynie krok na drodze budowy cywilizowanego demokratycznego państwa, ale krok bardzo ważny. To od nich bowiem zależy "jakość" polityków, a od polityków -- kształt państwa. Chociażby w takim aspekcie, czy będziemy żyli w zdrowych miastach, czy marketo-fabrykach.
Bez rewolucji, chciałbym Państwu zaproponować z okazji wyborów akcję "Teraz JOW", której celem jest przypomnienie politykom o JOW-ach. Nie wymaga właściwie żadnego zaangażowania!
Friday, August 12, 2011
12: Granice szaleństwa
Drobna refleksja przed weekendem -- wczoraj jechałem z Wrzosów do samego centrum Torunia. Szybko, bez przestojów, rzecz jasna rowerem. Mogłem przy okazji obserwować "naturalne" utykanie samochodów co skrzyżowanie aż do mega korka ciągnącego się gdzieś zapewne od mostu.
Toruń ma pecha z tym pojedynczym mostem, bo i władze miasta i mieszkańcy uwierzyli szczerze, że samochody to najlepszy środek transportu, a korki to wina mostu. Będzie drugi most, znikną korki. Tymczasem wszystko co się stanie, to nowe drogi napędzą iluzję swobody ruchu, co napędzi transport samochodowy, dzięki czemu wszyscy kierowcy utkną w nowych korkach.
Ciekawi mnie bardziej, jakie drogi wyobraża sobie w Toruniu prezydent Zaleski? Czy tak ma wyglądać Toruń?
Kiedy nastąpi w końcu oświecenie, iż nie da się wcisnąć w ograniczoną przestrzeń miejską tylu samochodów, ilu kierowców miałoby zachciankę. Tzw. korki są istotą osobowego ruchu samochodowego, a nie efektem ubocznym, a zatłoczone ulice nie są wyznacznikiem postępu.
Toruń nie jest takim potentatem gospodarczym, aby stać nas było na drogie eksperymenty, czas najwyższy wziąć przykład z Europy Zachodniej i postawić na transport, który współgra z miastem, a nie stoi z nim w sprzeczności.
Toruń ma pecha z tym pojedynczym mostem, bo i władze miasta i mieszkańcy uwierzyli szczerze, że samochody to najlepszy środek transportu, a korki to wina mostu. Będzie drugi most, znikną korki. Tymczasem wszystko co się stanie, to nowe drogi napędzą iluzję swobody ruchu, co napędzi transport samochodowy, dzięki czemu wszyscy kierowcy utkną w nowych korkach.
Ciekawi mnie bardziej, jakie drogi wyobraża sobie w Toruniu prezydent Zaleski? Czy tak ma wyglądać Toruń?
Kiedy nastąpi w końcu oświecenie, iż nie da się wcisnąć w ograniczoną przestrzeń miejską tylu samochodów, ilu kierowców miałoby zachciankę. Tzw. korki są istotą osobowego ruchu samochodowego, a nie efektem ubocznym, a zatłoczone ulice nie są wyznacznikiem postępu.
Toruń nie jest takim potentatem gospodarczym, aby stać nas było na drogie eksperymenty, czas najwyższy wziąć przykład z Europy Zachodniej i postawić na transport, który współgra z miastem, a nie stoi z nim w sprzeczności.
Dlaczego u "nich" można, a u nas się nie da? Może to nie pojedynczy most stoi na przeszkodzie, ale mentalność toruńskich władz miasta?
Thursday, July 28, 2011
28: Odmęty biurokracji
Temat nie nowy i wałkowany niejednokrotnie na łamach prasy, ale i tak warto przypomnieć.
Jestem świadkiem wykroczenia, powiadamiam Straż Miejską (w tym akurat przypadku), przekazuję zdjęcia z tego zdarzenia. Do tej pory zabiera mi to tyle czasu, ile powinno -- tyle, że następnie: jestem wezwany już oficjalnie jako świadek do Straży Miejskiej celem złożenia zeznań. Tu leci pół godziny na spisanie dokładnie tego, co już raz powiedziałem, a także mojej pracy, stanowiska, danych osobowych, przygotowaniu wniosku do sądu, gdzie ponownie będę wezwany i znowu stracę czas.
Sprawa ważna, ale tu akurat marginalna, po co informacje o tym gdzie pracuję i na jakim stanowisku? Czy sąd będzie brał zeznania pielęgniarki bardziej serio niż zeznania spawacza? Ta nadgorliwość (być może wyłącznie w procedurach) do wyciągania surrealistycznych dla sprawy danych jest niepokojąca.
Dlaczego zamiast przesłania do mnie -- jako do świadka -- formularza, który miałbym wypełnić i odesłać muszę absolutnie koniecznie osobiście stawić się w komendzie SM? Dlaczego to ja muszę się podpisywać pod wnioskiem do sądu, a nie może tego zrobić z urzędu SM? Czemu w ogóle mam stawiać się w sądzie w przypadku wykroczenia (trzeci raz złożone zeznanie jest w jakiś cudowny sposób bardziej ważkie niż to złożone po raz pierwszy)?
Jedno wielko marnotrastwo czasu, niby SM ma komputery, ale cała procedura jest jak wyjęta z XV wieku (pismo tu, pismo tam). Jestem więc niejako karany za to, że miałem to szczęście wykazać się tzw. obywatelską postawą (oczywiście, ostatni raz).
Żeby rozłożyć państwo nie trzeba od razu podkładać bomb w stacjach metra, wystarczy w tryby państwowości dodawać takiego obezwładniającego gulaszu -- wszystko powolutku, wszystko z mozołem, z pieczątką, podpisem, z nadludzkim wysiłkiem. A mamy obecnie około pół milionową armię, której zadaniem jest właśnie tworzenie takich grzęzawisk.
Nie oburzam się na konkretne osoby, bo takie są przepisy, które tworzą co prawda konkretni ludzie, ale tychże ludzi wybieramy już wszyscy. Większość Polaków opowiada się za bylejakością, no to ją mamy.
Jestem świadkiem wykroczenia, powiadamiam Straż Miejską (w tym akurat przypadku), przekazuję zdjęcia z tego zdarzenia. Do tej pory zabiera mi to tyle czasu, ile powinno -- tyle, że następnie: jestem wezwany już oficjalnie jako świadek do Straży Miejskiej celem złożenia zeznań. Tu leci pół godziny na spisanie dokładnie tego, co już raz powiedziałem, a także mojej pracy, stanowiska, danych osobowych, przygotowaniu wniosku do sądu, gdzie ponownie będę wezwany i znowu stracę czas.
Sprawa ważna, ale tu akurat marginalna, po co informacje o tym gdzie pracuję i na jakim stanowisku? Czy sąd będzie brał zeznania pielęgniarki bardziej serio niż zeznania spawacza? Ta nadgorliwość (być może wyłącznie w procedurach) do wyciągania surrealistycznych dla sprawy danych jest niepokojąca.
Dlaczego zamiast przesłania do mnie -- jako do świadka -- formularza, który miałbym wypełnić i odesłać muszę absolutnie koniecznie osobiście stawić się w komendzie SM? Dlaczego to ja muszę się podpisywać pod wnioskiem do sądu, a nie może tego zrobić z urzędu SM? Czemu w ogóle mam stawiać się w sądzie w przypadku wykroczenia (trzeci raz złożone zeznanie jest w jakiś cudowny sposób bardziej ważkie niż to złożone po raz pierwszy)?
Jedno wielko marnotrastwo czasu, niby SM ma komputery, ale cała procedura jest jak wyjęta z XV wieku (pismo tu, pismo tam). Jestem więc niejako karany za to, że miałem to szczęście wykazać się tzw. obywatelską postawą (oczywiście, ostatni raz).
Żeby rozłożyć państwo nie trzeba od razu podkładać bomb w stacjach metra, wystarczy w tryby państwowości dodawać takiego obezwładniającego gulaszu -- wszystko powolutku, wszystko z mozołem, z pieczątką, podpisem, z nadludzkim wysiłkiem. A mamy obecnie około pół milionową armię, której zadaniem jest właśnie tworzenie takich grzęzawisk.
Nie oburzam się na konkretne osoby, bo takie są przepisy, które tworzą co prawda konkretni ludzie, ale tychże ludzi wybieramy już wszyscy. Większość Polaków opowiada się za bylejakością, no to ją mamy.
Monday, July 11, 2011
08: Najlepszy parking — ścieżka rowerowa
Z długiej listy pod tytułem "nie da się" jedno z medalowych miejsc zajmuje oczywiście parkowanie samochodów -- m.in. na ścieżkach rowerowych. Są tu trzy czynniki -- bezczelni kierowcy, którzy po prostu parkują jak wlezie, bo oni są najważniejsi, a to (z definicji) anuluje wszelkie przepisy. Drugi czynnik, to SM, która chyba tylko z nazwy jest miejska, bo nie orientuje się (bądź nie chce), gdzie znajdują się w mieście "punkty zapalne", tj. takie, gdzie na pewno przepisy będą łamane (klasyk z samego centrum, to Cinema City). No i trzeci czynnik, to MZD, któremu się wydaje, że jak podzieli chodnik na część z kostki i asfaltu, to jest to dla wszystkich oczywiste, że to ciąg pieszy oraz rowerowy (odpowiednio).
Poniżej wersja rozszerzona parkingu samochodowego (ul. Kościuszki, przed kompleksem m.in. z restauracją Herbowa):
Zgłosiłem to rzecz jasna SM, może i incydentalnie odniosło to skutek, ale czemu takie miejsca nie są wręcz wymiatane?
Poniżej wersja rozszerzona parkingu samochodowego (ul. Kościuszki, przed kompleksem m.in. z restauracją Herbowa):
Numer rejestracyjny: CT 8151A
Numer rejestracyjny: CT 4542F
Numer rejestracyjny: CT 3457E
Zgłosiłem to rzecz jasna SM, może i incydentalnie odniosło to skutek, ale czemu takie miejsca nie są wręcz wymiatane?
Tuesday, June 28, 2011
28: Miasto rozdaje parkingi
Jakoś tak się grawitacja układa w pobliżu prywatnych posesji, że nie sposób samochodem wjechać przez bramę. Z naturą kierowca nie wygra, więc ogół kierowców zostawia samochody na podjazdach lub wprost na ulicy tuż pod domem -- w obu przypadkach właściciel samochodu jest prywatny, natomiast zawłaszczana część miasta, publiczna.
Co mnie niejako dziwi -- prez.Zaleski kreuje się na świetnego menadżera, podpierając się (obecnie mniej, bo nie ma potrzeby) wieloletnim doświadczeniem w prezesowaniu MSM. Czy nie pamięta już, że spółdzielnia płaciła miastu za użytkowane grunty (przynajmniej mam taką nadzieję)? Wolne tereny miejskie nie spadają z nieba, więc jak to jest, że za postój na terenie spółdzielni mieszkaniec płaci, a mieszkaniec w np. domku jednorodzinnym otrzymuje analogiczny postój jako, nie wiem, bonus do domku. W nagrodę za dobre sprawowanie?
Jak to się ma do równego traktowania wszystkich obywateli? Sytuacja do tej pory była już mocno nienormalna, ale MZD poszedł dalej.
Tu gdzie obecnie widnieją już miejsca postojowe były do niedawna trawniki (wyjeżdżone przez kierowców). Zamiast zrekultywować je i wymusić na kierowcach parkowanie na własnych posesjach (w końcu kierowcy łaski nikomu nie robią, a jak komuś za ciężko bramę otwierać, albo tak się obstawił, że nie może nawet wjechać na swój własny teren, to jego, a nie miasta, problem) MZD za pieniądze podatników -- czyli nas wszystkich -- zafundowało prywatno-publiczne parkingi. Gdzie praworządność (w końcu podejrzenie o sprzyjanie pewnej grupie społecznej jest jak najbardziej zasadne) i gdzie gospodarność? Czy MZD to prywatny folwark, czy instytucja publiczna?
Tyle o MZD. Na koniec kilka słów o SM. Jakoś tak się składa, że gdziekolwiek bym nie stanął w Toruniu bez problemu dostrzegam łamanie prawa, natomiast SM snuje się (mam taką przynajmniej nadzieję, bo bardzo rzadko widzę jakikolwiek patrol) po Toruniu i ma z tymże dostrzeganiem poważny problem. Deficyt chęci, czy brak witamin? W każdym razie wystarczyło obrócić się o 90 stopni i oto biedaczek, który chciał przenocować pod krzaczkiem (ul. PCK):
Co mnie niejako dziwi -- prez.Zaleski kreuje się na świetnego menadżera, podpierając się (obecnie mniej, bo nie ma potrzeby) wieloletnim doświadczeniem w prezesowaniu MSM. Czy nie pamięta już, że spółdzielnia płaciła miastu za użytkowane grunty (przynajmniej mam taką nadzieję)? Wolne tereny miejskie nie spadają z nieba, więc jak to jest, że za postój na terenie spółdzielni mieszkaniec płaci, a mieszkaniec w np. domku jednorodzinnym otrzymuje analogiczny postój jako, nie wiem, bonus do domku. W nagrodę za dobre sprawowanie?
Jak to się ma do równego traktowania wszystkich obywateli? Sytuacja do tej pory była już mocno nienormalna, ale MZD poszedł dalej.
Miejsca postojowe w prezencie dla mieszkańców domków przy ul. Dekerta.
Tu gdzie obecnie widnieją już miejsca postojowe były do niedawna trawniki (wyjeżdżone przez kierowców). Zamiast zrekultywować je i wymusić na kierowcach parkowanie na własnych posesjach (w końcu kierowcy łaski nikomu nie robią, a jak komuś za ciężko bramę otwierać, albo tak się obstawił, że nie może nawet wjechać na swój własny teren, to jego, a nie miasta, problem) MZD za pieniądze podatników -- czyli nas wszystkich -- zafundowało prywatno-publiczne parkingi. Gdzie praworządność (w końcu podejrzenie o sprzyjanie pewnej grupie społecznej jest jak najbardziej zasadne) i gdzie gospodarność? Czy MZD to prywatny folwark, czy instytucja publiczna?
Tyle o MZD. Na koniec kilka słów o SM. Jakoś tak się składa, że gdziekolwiek bym nie stanął w Toruniu bez problemu dostrzegam łamanie prawa, natomiast SM snuje się (mam taką przynajmniej nadzieję, bo bardzo rzadko widzę jakikolwiek patrol) po Toruniu i ma z tymże dostrzeganiem poważny problem. Deficyt chęci, czy brak witamin? W każdym razie wystarczyło obrócić się o 90 stopni i oto biedaczek, który chciał przenocować pod krzaczkiem (ul. PCK):
Numer rejestracyjny: CT 2185A
28: Jeszcze jest — zieleń
Stawy między Świętopełka a Batorego to prawdziwa perełka. W Toruniu, który cierpi na brak jezior i stawów, dobre i takie maleństwa (kiedyś takich oczek było więcej w Toruniu, no, ale osuszanie "nieużytków" to priorytetowy program narodu). Nie wiem jakim człowiekiem trzeba być, aby nie zachwycić się wchodząc na tereny, kawałek dalej jest nieznośnie ruchliwa ul. Kościuszki, a tu zieleń, woda, przyroda w pełnej krasie:
Czyż nie piękne? Ale to może być ostatnie wspomnienie po tych terenach -- a to za sprawą prez.Zaleskiego i władz miejskich, które opętańczo forsują rozwój osobowego ruchu samochodowego (na tych terenach planowana jest tzw. trasa średnicowa). Ponoć dróg mamy za mało, za mało też samochodów, a tutaj dekady temu zaprojektowano drogę. Nie chcę za mocno wypominać przeszłości naszemu prezydentowi, ale o ideologach systemu komunistycznego, którzy jak raz przyspawali się do jakiejś idei, tak za nic nie chcieli przyjąć do wiadomości zmian jakie przyniosło życie, mówiono "beton partyjny". Dziś (jedynie słusznej) partii nie ma, ale bezrefleksyjne przyspawanie do zakurzonych pomysłów najwyraźniej jest żywe.
Ze szkodą dla Torunia. Stawom nie pomogą najlepsze ekrany ochronne, jeśli powstanie tu droga, jako miejsce wypoczynkowe te tereny zostaną zredukowane do zera. A można przecież inaczej, tworząc i sprawną sieć transportową (autobusy, rowery, ruch pieszy, samochody) przeplatając go właśnie z takimi zakątkami -- obecnie ich właśnie Toruniowi brakuje.
Jednak Torunianie są z zamiłowania samochodziarzami i popierają politykę prez.Zaleskiego. Cóż, uroki demokracji. Pozostaje udać się na pożegnalny spacer nad stawy, dopóki jeszcze nie wjechały tu buldożery.
Czyż nie piękne? Ale to może być ostatnie wspomnienie po tych terenach -- a to za sprawą prez.Zaleskiego i władz miejskich, które opętańczo forsują rozwój osobowego ruchu samochodowego (na tych terenach planowana jest tzw. trasa średnicowa). Ponoć dróg mamy za mało, za mało też samochodów, a tutaj dekady temu zaprojektowano drogę. Nie chcę za mocno wypominać przeszłości naszemu prezydentowi, ale o ideologach systemu komunistycznego, którzy jak raz przyspawali się do jakiejś idei, tak za nic nie chcieli przyjąć do wiadomości zmian jakie przyniosło życie, mówiono "beton partyjny". Dziś (jedynie słusznej) partii nie ma, ale bezrefleksyjne przyspawanie do zakurzonych pomysłów najwyraźniej jest żywe.
Ze szkodą dla Torunia. Stawom nie pomogą najlepsze ekrany ochronne, jeśli powstanie tu droga, jako miejsce wypoczynkowe te tereny zostaną zredukowane do zera. A można przecież inaczej, tworząc i sprawną sieć transportową (autobusy, rowery, ruch pieszy, samochody) przeplatając go właśnie z takimi zakątkami -- obecnie ich właśnie Toruniowi brakuje.
Jednak Torunianie są z zamiłowania samochodziarzami i popierają politykę prez.Zaleskiego. Cóż, uroki demokracji. Pozostaje udać się na pożegnalny spacer nad stawy, dopóki jeszcze nie wjechały tu buldożery.
24: Zawrót głowy wokół rynku
Rynek zlokalizowany przy Szosie Chełmińskiej. Niby nic, ale nawet specjalnie nie trzeba szukać, aby "ucieszyć się" następującym obrazkiem:
Na pierwszym planie widzimy arcy-genialną parę stojaków rowerowych (nie jest to jedyna taka para), którą znienacko zaatakowała latarnia wciskając się między stojaki. No i proszę, MZD chciał dobrze, ale te wredne latarnie...
A drugi kamyczek do ogródka służb miejskich to samochody na drugim tle. Ich kierowcy łamią przepisy parkując na dziko. No, ale Straż Miejska nie patroluje tego terenu, bowiem kto by pomyślał, że plac targowy jest tłumnie nawiedzany przez kierowców.
Dwie niespodzianki w jednym.
Na pierwszym planie widzimy arcy-genialną parę stojaków rowerowych (nie jest to jedyna taka para), którą znienacko zaatakowała latarnia wciskając się między stojaki. No i proszę, MZD chciał dobrze, ale te wredne latarnie...
A drugi kamyczek do ogródka służb miejskich to samochody na drugim tle. Ich kierowcy łamią przepisy parkując na dziko. No, ale Straż Miejska nie patroluje tego terenu, bowiem kto by pomyślał, że plac targowy jest tłumnie nawiedzany przez kierowców.
Dwie niespodzianki w jednym.
22: Epokowe osiągnięcia MZD
Ulica Podgórna. Odcinek od ul. Wiązowej do ul. Grudziądzkiej (wg Google Maps odległość ok. 380 m). Zadanie -- położenie nowej nawierzchni. Czas wykonania? Detal, 9-10 miesięcy.
Wycięto "przy okazji" drzewa (z perspektywy zdjęcia po lewej stronie), czarny asfalt to jest to. Nie zająknięto się nawet o ścieżce rowerowej, nie mówiąc już o zmianach bardziej strukturalnych, jak zmianie Podgórnej i Lelewela w ulice jednokierunkowe (co sensownie harmonizowałoby z ulicą Kościuszki), dzięki czemu obie ulice zostałyby uspokojone.
Tyle czasu i raptem na chodnikach jest nowa kostka, a na ulicy nowy asfalt. WOW! Dla perspektywy, jak można wyczytać na Wikipedii, 150 lat temu, budując odcinek kolei do Przełęczy Ticlio (na wysokości ponad 4km nad poziomem morza) przebito 62 tunele o łącznej długości 6 km (z czego najdłuższy tunel w litej skale o długości 1.2km), wybudowano 30 mostów i wiaduktów. W czasie porównywalnym do czasu MZD. I to wszystko bez komórek, ciepłych obiadków żony, dojazdu do pracy samochodem, ciężarówek transportujących materiały. Dzieło polskiego inżyniera Ernesta Malinowskiego.
A wiedzą Państwo czego jeszcze nie mieli "drogowcy" w Peru? Toruńskiego MZD.
Ale nie problem największy w gamoniowatości MZD (czy jak to określić), problem w tym, że co 4 lata Torunianie mają możliwość skończenia z tą amatorszczyzną, i co 4 lata (mimo narzekań) twardo decydują, że jakość usług świadczonych przez MZD jest super. Super! No to jak super, to super... budujmy dalej.
Wycięto "przy okazji" drzewa (z perspektywy zdjęcia po lewej stronie), czarny asfalt to jest to. Nie zająknięto się nawet o ścieżce rowerowej, nie mówiąc już o zmianach bardziej strukturalnych, jak zmianie Podgórnej i Lelewela w ulice jednokierunkowe (co sensownie harmonizowałoby z ulicą Kościuszki), dzięki czemu obie ulice zostałyby uspokojone.
Tyle czasu i raptem na chodnikach jest nowa kostka, a na ulicy nowy asfalt. WOW! Dla perspektywy, jak można wyczytać na Wikipedii, 150 lat temu, budując odcinek kolei do Przełęczy Ticlio (na wysokości ponad 4km nad poziomem morza) przebito 62 tunele o łącznej długości 6 km (z czego najdłuższy tunel w litej skale o długości 1.2km), wybudowano 30 mostów i wiaduktów. W czasie porównywalnym do czasu MZD. I to wszystko bez komórek, ciepłych obiadków żony, dojazdu do pracy samochodem, ciężarówek transportujących materiały. Dzieło polskiego inżyniera Ernesta Malinowskiego.
A wiedzą Państwo czego jeszcze nie mieli "drogowcy" w Peru? Toruńskiego MZD.
Ale nie problem największy w gamoniowatości MZD (czy jak to określić), problem w tym, że co 4 lata Torunianie mają możliwość skończenia z tą amatorszczyzną, i co 4 lata (mimo narzekań) twardo decydują, że jakość usług świadczonych przez MZD jest super. Super! No to jak super, to super... budujmy dalej.
Monday, June 27, 2011
22: Bo mogę
Ot, taki przykładzik klasycznego chamstwa (tutaj z ulicy Staszica) -- "nie zastawiać bramy" to mało, więc do kompletu trzeba było zatarasować chodnik. Bo i czemu miałby się kierowca stresować? Straż Miejska mandatu nie wystawi, więc można wszystko.
Numer rejestracyjny: CG 42447
Sunday, June 19, 2011
20: Legionów i Żwirki i Wigury ponownie ostrzegawczo
MZD jednak zlitowało się nad mieszkańcami miasta i odpusciło totalną kontrolę -- przed 6 rano przez skrzyżowanie można przejechać nie czekając na czerwonym świetle.
Swoją drogą w piątek jeden z sygnalizatorów był prawie położony na ziemię i po zjechanej trawie wokół podejrzewam, że to jakiś kozacki kierowca samochodu zawinął się na słupie. Nie dysponuję takimi danymi, ale bardzo pouczające byłoby podsumowanie ile samych finansowych szkód generują kierowcy samochodów (ze szczególnym uwzględnieniem osobowych). Mam nadzieję, iż kiedyś większość mieszkańców połączy wreszcie przyczynę (samochód) ze skutkami (pogorszenie jakości życia), oraz doceni odpowiednio doprowadzenie do uwiądu alternatywnych metod transportu przez władze miejskie, którym patronuje prezydent Zaleski.
Moglibyśmy skorzystać z negatywnych doświadczeń Europy Zachodniej i już teraz zmieniać miasto na lepsze -- unowocześnić tabor MZK, wprowadzić przejazdy ekspresowe (zwłaszcza na linii wschód-zachód), wprowadzić kontrapasy rowerowe, aby zdynamizować rozwój tego środka transportu. No cóż, różne rzeczy moglibyśmy, ale na razie wybieramy w ciemno Wielkiego Sternika...
Swoją drogą w piątek jeden z sygnalizatorów był prawie położony na ziemię i po zjechanej trawie wokół podejrzewam, że to jakiś kozacki kierowca samochodu zawinął się na słupie. Nie dysponuję takimi danymi, ale bardzo pouczające byłoby podsumowanie ile samych finansowych szkód generują kierowcy samochodów (ze szczególnym uwzględnieniem osobowych). Mam nadzieję, iż kiedyś większość mieszkańców połączy wreszcie przyczynę (samochód) ze skutkami (pogorszenie jakości życia), oraz doceni odpowiednio doprowadzenie do uwiądu alternatywnych metod transportu przez władze miejskie, którym patronuje prezydent Zaleski.
Moglibyśmy skorzystać z negatywnych doświadczeń Europy Zachodniej i już teraz zmieniać miasto na lepsze -- unowocześnić tabor MZK, wprowadzić przejazdy ekspresowe (zwłaszcza na linii wschód-zachód), wprowadzić kontrapasy rowerowe, aby zdynamizować rozwój tego środka transportu. No cóż, różne rzeczy moglibyśmy, ale na razie wybieramy w ciemno Wielkiego Sternika...
Tuesday, June 14, 2011
13: Niszczenie zieleni — na zdrowie
Mieszkając w Toruniu, człowiek już się przyzwyczaja do tego, że Straż Miejska nie istnieje na ulicach (nb. ostatnio naprawdę dawno żadnego patrolu SM nie widziałem, i ciekawostka np. w godzinach porannych SM nigdy nie widziałem, natomiast policję rzadko, ale jednak od czasu do czasu widzę policyjny samochód). Rzecznik SM najczęściej tłumaczy, iż przecież SM nie może być na każdym rogu ulicy. Pytanie -- na jakim rogu ulicy w takim razie SM jest?
Banalny przykładzik, gdzie SM na pewno nie ma. Przy basenie "elanowskim" na Bażyńskich, łysy kawałek ziemi, bo przecież jakby kierowca-sportowiec stanął na parkingu po wschodniej stronie basenu, to by mu nogi urwało. Zabawne jest to, że wyjazd z parkingu po wschodniej stronie jest dużo łatwiejszy, niż z tego po stronie zachodniej (tę część przedstawia zdjęcie). Ja wiem o tej praktyce, kierowcy o niej wiedzą, a SM jest tradycyjnie z planety NieWidaćNieSłychać.
Banalny przykładzik, gdzie SM na pewno nie ma. Przy basenie "elanowskim" na Bażyńskich, łysy kawałek ziemi, bo przecież jakby kierowca-sportowiec stanął na parkingu po wschodniej stronie basenu, to by mu nogi urwało. Zabawne jest to, że wyjazd z parkingu po wschodniej stronie jest dużo łatwiejszy, niż z tego po stronie zachodniej (tę część przedstawia zdjęcie). Ja wiem o tej praktyce, kierowcy o niej wiedzą, a SM jest tradycyjnie z planety NieWidaćNieSłychać.
Numer rejestracyjny: CT 2366F
Sunday, June 12, 2011
13: Kontrola być musi
Co jak co, ale MZD uwielbia kontrolować -- jeszcze do niedawna ruch przed 6 rano na skrzyżowaniu ul. Żwirki i Wigury i Legionów odbywał się w zupełnie nieuporządkowany sposób, gdyż sygnalizacja świetlna była przełączona w tryb ostrzegawczy. Mogą sobie Państwo wyobrazić ten horror na ulicy, kiedy np. aż 3 samochody pojawiły się o tym samym czasie?
MZD mógł i sobie wyobraził. Jak tylko sobie wyobraził postanowił opanować ten chaos, sygnalizacja od ok. tygodnia reguluje poranny ruch znacznie ściślej. Stojąc na czerwonym w towarzystwie gołębia aż serce rośnie, iż starzy decydenci nadal są na swych stanowiskach w uznaniu ich zasług dla rozwoju Torunia (ba, i całej ludzkości).
Jest już pięknie, a jak MZD przykręci śrubę, to będzie już w ogóle cudownie.
MZD mógł i sobie wyobraził. Jak tylko sobie wyobraził postanowił opanować ten chaos, sygnalizacja od ok. tygodnia reguluje poranny ruch znacznie ściślej. Stojąc na czerwonym w towarzystwie gołębia aż serce rośnie, iż starzy decydenci nadal są na swych stanowiskach w uznaniu ich zasług dla rozwoju Torunia (ba, i całej ludzkości).
Jest już pięknie, a jak MZD przykręci śrubę, to będzie już w ogóle cudownie.
11: Inwestycja!
Róg ul. Wiązowej i Podgórnej. Kiedyś (ponad 20 lat temu) w tym miejscu był dziki ogród -- miejsce zabaw dla dzieci jak marzenie. Latem można było się tu bawić w chowanego, gonić, wspinać po drzewach, a różnica rozmiarów tego kawałka ziemi i dziecka, powodowała że można się było tu czuć co najmniej jak Tomek Wilmowski, na kolejnej tajemniczej wyprawie. Zieleń kwitła tak bujnie, że po dziecięcemu przypominała dżunglę. A zimą, dzięki lekkiemu nachyleniu, można było zjeżdżać na sankach od ul. Podgórnej w stronę B.Głowackiego.
Oczywiście było to szalenie niebezpieczne. Dziecko bądź co bądź mogło się podrapać -- aż strach o tym myśleć. Odpowiedzialni, myślący decydenci postanowili zaradzić złu (jakie to szczęście, że mamy właściwych kolesi na właściwych stołkach) -- ogród wycięto w pień, aby dać miejsce INWESTYCJI (co zrobić z dziećmi za bardzo nie wiadomo, małe mogą się bawić w piaskownicy, starsze lepiej żeby oglądały TV, albo za jedyne xx złotych bawiły się w jakimś parku rozrywki, do którego dowiozą pociechę troskliwi rodzice).
Inwestycja okazała się być paroma blaszanymi budami z "handlem", częściowo blaszanymi garażami (samochód największym skarbem rodziny) oraz łachą piachu, gdzie parkują samochody. Po bodajże 10 latach na odczepnego wykrojono jeszcze kawałek, aby młodzież mogła pograć w piłkę wdychając najświeższe spaliny. I na tym inwestycja na przestrzeni ponad 20 lat stanęła.
Miło mi więc poinformować, że nasze piękne miasto stać na więcej. Otóż tytanicznym wysiłkiem wykonano śmiałe architektoniczne posunięcie:
Nie widać? Ach, to dlatego, że nie ma jeszcze znaków "dofinansowano ze środków UE" tudzież "pionierskie dzieło władz miasta". Novum w zbliżeniu:
Warto było stracić ogród, zamknąć dzieci w mieszkaniach, aby doczekać się takiego dzieła -- aslfaltowej nitki prowadzającej do Środka. Tylko 20 lat i proszę, potrafimy!
Oczywiście było to szalenie niebezpieczne. Dziecko bądź co bądź mogło się podrapać -- aż strach o tym myśleć. Odpowiedzialni, myślący decydenci postanowili zaradzić złu (jakie to szczęście, że mamy właściwych kolesi na właściwych stołkach) -- ogród wycięto w pień, aby dać miejsce INWESTYCJI (co zrobić z dziećmi za bardzo nie wiadomo, małe mogą się bawić w piaskownicy, starsze lepiej żeby oglądały TV, albo za jedyne xx złotych bawiły się w jakimś parku rozrywki, do którego dowiozą pociechę troskliwi rodzice).
Inwestycja okazała się być paroma blaszanymi budami z "handlem", częściowo blaszanymi garażami (samochód największym skarbem rodziny) oraz łachą piachu, gdzie parkują samochody. Po bodajże 10 latach na odczepnego wykrojono jeszcze kawałek, aby młodzież mogła pograć w piłkę wdychając najświeższe spaliny. I na tym inwestycja na przestrzeni ponad 20 lat stanęła.
Miło mi więc poinformować, że nasze piękne miasto stać na więcej. Otóż tytanicznym wysiłkiem wykonano śmiałe architektoniczne posunięcie:
Inwestycja
Nie widać? Ach, to dlatego, że nie ma jeszcze znaków "dofinansowano ze środków UE" tudzież "pionierskie dzieło władz miasta". Novum w zbliżeniu:
Warto było stracić ogród, zamknąć dzieci w mieszkaniach, aby doczekać się takiego dzieła -- aslfaltowej nitki prowadzającej do Środka. Tylko 20 lat i proszę, potrafimy!
Tuesday, June 7, 2011
07: Rowerzyści poza prawem
Jak wiadomo samochody i ruch samochodowy to oczko w głowie władz miasta oraz miejskich instytucji. W tym, mojego ulubionego, MZD. Dla samochodów ulice muszą być płaskie, szerokie, komfortowe. Dla rowerzystów (nawet świeżo oddane, jak np. przy Szosie Chełmińskiej) nawierzchnia może być wyboista i poprzecinana obniżonymi podjazdami na działki i posesje. Rowerzysta bądź co bądź, to mieszkaniec miasta drugiej kategorii (poniżej plasuje się coś w rodzaju robactwa, czyli piesi, żeby już w ogóle nie wspomnieć o niepełnosprawnych -- ta grupa mieszkańców jest już otwarcie szykanowana).
W okolicy skrzyżowania Polnej z Ugorami trwają na całego rozkopy. Wyjazd przez chodnik i ścieżkę dla samochodów:
Mamy i taśmę ostrzegawczą i znaki, wszystko dla bezpieczeństwa kierowców. Jak miło...
Natomiast to samo miejsce z perspektywy rowerzysty -- prostopadle:
Rowerzysta, element zbędny, musi się wykazać dobrym wzrokiem, żeby dostrzec z wyprzedzeniem siatkę i przejechać po chodniku. Stoi nawet zbyteczny znak ostrzegawczy (widoczny na pierwszym planie, po prawej stronie), ale po co miałby go ktoś ustawić frontem do nadjeżdzających rowerzystów i w świetle ścieżki?
W okolicy skrzyżowania Polnej z Ugorami trwają na całego rozkopy. Wyjazd przez chodnik i ścieżkę dla samochodów:
Mamy i taśmę ostrzegawczą i znaki, wszystko dla bezpieczeństwa kierowców. Jak miło...
Natomiast to samo miejsce z perspektywy rowerzysty -- prostopadle:
Rowerzysta, element zbędny, musi się wykazać dobrym wzrokiem, żeby dostrzec z wyprzedzeniem siatkę i przejechać po chodniku. Stoi nawet zbyteczny znak ostrzegawczy (widoczny na pierwszym planie, po prawej stronie), ale po co miałby go ktoś ustawić frontem do nadjeżdzających rowerzystów i w świetle ścieżki?
Wednesday, June 1, 2011
02: Tymczasem w Polsce...
Kiedy czytam w prasie takie nagłówki dotyczące Stadionu Narodowego -- "Coraz większe opóźnienia, fuszerka kluczowego elementu konstrukcji i próby wymuszenia wyższego wynagrodzenia zarzuca wykonawcy operator stadionu. Grozi mu wyrzuceniem z budowy" (gwoli ścisłości, element wcale nie jest kluczowy, ale czego można wymagać od dziennikarza największej w Polsce gazety) -- to coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że do zakończenia Euro 2012 (o ile w ogóle się odbędzie w Polsce) będą ofiary. Coś się zawali, coś się urwie, temu złamie nogę, a wierchuszka będzie przerzucała się oskarżeniami, że "za ich czasów budowa postępowała wyśmienicie, a popsuło się wszystko za zmienników".
Nie budujmy w Polsce elektrowni atomowych. Co prawda istnieje szansa, że w ramach oszczędności nasze reaktory będą napędzane burakami cukrowymi, a nie wzbogaconym uranem, więc będą bezpieczne, ale tak czy inaczej, przy takich fachowcach i urzędnikach jakich mamy w Polsce, zrobimy sobie tylko krzywdę "atomem". Fuszerka "kluczowego elementu" SN to kwestia połamanych nóg kilku tysięcy osób, fuszerka w elektrowni atomowej będzie dużo groźniejsza.
Wracając do tematu, został niecały rok do policzenia ofiar SN, będzie ciekawie...
Nie budujmy w Polsce elektrowni atomowych. Co prawda istnieje szansa, że w ramach oszczędności nasze reaktory będą napędzane burakami cukrowymi, a nie wzbogaconym uranem, więc będą bezpieczne, ale tak czy inaczej, przy takich fachowcach i urzędnikach jakich mamy w Polsce, zrobimy sobie tylko krzywdę "atomem". Fuszerka "kluczowego elementu" SN to kwestia połamanych nóg kilku tysięcy osób, fuszerka w elektrowni atomowej będzie dużo groźniejsza.
Wracając do tematu, został niecały rok do policzenia ofiar SN, będzie ciekawie...
Sunday, May 29, 2011
27: Zasadzka na sprytnych kierowców
Przygód Kubusia Puchatka o Małym Rozumku ciąg dalszy, czyli ogradzanie trawnika taśmą, która po pierwsze pod wpływem wiatru się nie rozciągnie i nie zsunie ze słupa, oraz po drugie, która wygląda tak odstraszająco, że żaden kierowca leżącej już na ziemi taśmy nie przejedzie. Nie ma co do tego wątpliwości, władza w Toruniu cieszy się dużym mirem, zwłaszcza wśród kierowców.
Dla potomności -- taśma-ogrodzenie (ul. Legionów, tuż przy rondzie Czadcy),
przynajmniej drugi dzień po instalacji:
Thursday, May 26, 2011
26: Cel -- zniszczyć drzewa
Władzom miasta i instytucjom im podległych nie można odmówić operatywności, jeśli chodzi o niszczenie drzew, czy zieleni w mieście. Jak mogłem się nawet naocznie przekonać sam Prezydent Miasta, p.Michał Zaleski jest zafascynowany magią liczb -- ileż to mamy samochodów w mieście, jaki to postęp, nowoczesność, a co "najlepsze" samochodów będzie przybywać (o absurdzie takiego myślenia -- innym razem).
Czy dziwi więc taki obrazek (ul. Podgórna, widok w stronę ul.Grudziądzkiej):
Do 2010 roku na pierwszym planie zobaczylibyśmy dwa piękne drzewa. Ale wg władz miasta drzewa sensu nie mają, zasłaniają widok, zabierają miejsca parkinkowe, a opadające liście mogą zarysować karoserię ukochanych samochodów. Wniosek jest oczywisty -- wyciąć.
Nawet nie jestem ciekaw, bo jestem pewien, że żaden z decydentów nawet przez chwilę nie zastanowil się, iż drzewa są rezerwuarem wody, dają cień (walory estetyczne pomijam, bo może faktycznie ktoś uwielbia patrzeć na asfalt). To ważne kiedy z roku na rok lata są coraz bardziej zjadliwe i krótkie (ok. 2-3 tygodni) acz mordercze fale upałów nie dają w mieście odetchnąć. Różnica temperatur między właśnie okolicami Podgórnej, a chociażby Wrzosami, to aż 4-5 stopni na korzyść Wrzosów (temperatura jest niższa).
Wycinanie drzew sytuację jeszcze pogarsza, bowiem z jednej strony brak jest czynnika, który obniża temperaturę (drzewa), brak jest czynnika, który produkuje tlen (drzewa), natomiast zwiększa się występowanie czynnika, który podwyższa temperaturę (samochody), oraz czynnika, który zanieczyszcza powietrze (samochody).
Odczuwają to zwłaszcza osoby starsze -- gorzej znoszące upały, oraz mające problemy z oddychaniem. Może jeśli po kilku latach w Toruniu już wyraźnie zwiększy się liczba omdleń i zgonów w czasie upałów, nasi Sternicy zacukają się "no bo któż by to przewidział" (Oni na pewno nie). I dojdą do budującego wniosku "to na pewno przez zwiększony połów wielorybów za kołem polarnym".
Pytanie otwarte do Władz Miasta -- jaką temperaturę w centrum miasta chcą Państwo zafundować mieszkańcom? 40 stopni w cieniu? 45 stopni? Jeszcze mało...?
A na razie drogi Obywatelu -- bierz przykład z Władzy. Niszcz zieleń i drzewa, niańcz samochody, może w tym szaleństwie jest metoda. Im szybciej zniszczymy Toruń, tym szybciej stanie się jasne czym różnimy się od cywilizowanych miast.
Czy dziwi więc taki obrazek (ul. Podgórna, widok w stronę ul.Grudziądzkiej):
Do 2010 roku na pierwszym planie zobaczylibyśmy dwa piękne drzewa. Ale wg władz miasta drzewa sensu nie mają, zasłaniają widok, zabierają miejsca parkinkowe, a opadające liście mogą zarysować karoserię ukochanych samochodów. Wniosek jest oczywisty -- wyciąć.
Nawet nie jestem ciekaw, bo jestem pewien, że żaden z decydentów nawet przez chwilę nie zastanowil się, iż drzewa są rezerwuarem wody, dają cień (walory estetyczne pomijam, bo może faktycznie ktoś uwielbia patrzeć na asfalt). To ważne kiedy z roku na rok lata są coraz bardziej zjadliwe i krótkie (ok. 2-3 tygodni) acz mordercze fale upałów nie dają w mieście odetchnąć. Różnica temperatur między właśnie okolicami Podgórnej, a chociażby Wrzosami, to aż 4-5 stopni na korzyść Wrzosów (temperatura jest niższa).
Wycinanie drzew sytuację jeszcze pogarsza, bowiem z jednej strony brak jest czynnika, który obniża temperaturę (drzewa), brak jest czynnika, który produkuje tlen (drzewa), natomiast zwiększa się występowanie czynnika, który podwyższa temperaturę (samochody), oraz czynnika, który zanieczyszcza powietrze (samochody).
Odczuwają to zwłaszcza osoby starsze -- gorzej znoszące upały, oraz mające problemy z oddychaniem. Może jeśli po kilku latach w Toruniu już wyraźnie zwiększy się liczba omdleń i zgonów w czasie upałów, nasi Sternicy zacukają się "no bo któż by to przewidział" (Oni na pewno nie). I dojdą do budującego wniosku "to na pewno przez zwiększony połów wielorybów za kołem polarnym".
Pytanie otwarte do Władz Miasta -- jaką temperaturę w centrum miasta chcą Państwo zafundować mieszkańcom? 40 stopni w cieniu? 45 stopni? Jeszcze mało...?
A na razie drogi Obywatelu -- bierz przykład z Władzy. Niszcz zieleń i drzewa, niańcz samochody, może w tym szaleństwie jest metoda. Im szybciej zniszczymy Toruń, tym szybciej stanie się jasne czym różnimy się od cywilizowanych miast.
Tuesday, May 24, 2011
24: Bo była zima
Postanowiłem dodać jeszcze jeden smaczek, jak to działa Miejski Zakład Destrukcji. Odnawiana jest nawierzchnia na ul. Podgórnej. Ok. października został odcinek pomiędzy ulicami Grudziądzką a Wiązową -- dwie możliwe decyzje to rozpoczęcie prac i liczenie, że zimą nie będzie zimy, albo rozpoczęcie prac wiosną, tak aby szybko uwinąć się (wiem, wiem, w przypadku MZD brzmi to nieco surrealistycznie) z pracami i nie blokować ulicy.
Jaki wariant wybrano? Oczywiście natychmiastowe rozpoczęcie prac, co zablokowało ulicę (z definicji), następnie podstępna zima zaskoczyła decydentów i prace zawieszono na długie miesiące, mniej więcej w połowie kwietnia przywrócono mizdrzenie się, tj. prace.
W efekcie mamy końcówkę maja, a specjaliści z MZD z ogromnym poświęceniem dają odpór wrednej materii i dzielnie dłubią w ulicy (jest nadal zablokowana, to chyba oczywiste). Na zupełnym marginesie te prace są dla mnie żelaznym dowododem, iż od budowy elektrowni atomowych w Polsce powinniśmy się trzymać z dala -- aż strach pomyśleć co podczas juz działania takiej elektrowni może zaskoczyć naszych rodzimych tytanów planowania.
Obowiązkowe zdjęcia z pola walki -- widok w stronę ul. Grudziądzkiej:
i widok w stronę Wiązowej (za zakrętem):
Jaki wariant wybrano? Oczywiście natychmiastowe rozpoczęcie prac, co zablokowało ulicę (z definicji), następnie podstępna zima zaskoczyła decydentów i prace zawieszono na długie miesiące, mniej więcej w połowie kwietnia przywrócono mizdrzenie się, tj. prace.
W efekcie mamy końcówkę maja, a specjaliści z MZD z ogromnym poświęceniem dają odpór wrednej materii i dzielnie dłubią w ulicy (jest nadal zablokowana, to chyba oczywiste). Na zupełnym marginesie te prace są dla mnie żelaznym dowododem, iż od budowy elektrowni atomowych w Polsce powinniśmy się trzymać z dala -- aż strach pomyśleć co podczas juz działania takiej elektrowni może zaskoczyć naszych rodzimych tytanów planowania.
Obowiązkowe zdjęcia z pola walki -- widok w stronę ul. Grudziądzkiej:
i widok w stronę Wiązowej (za zakrętem):
Monday, May 23, 2011
23: Wszystko dla samochodów
Ulica Staszica i kawałek ulicy Kościuszki miały swego czasu niewielkie trawniki umiejscowione między ulicą, a chodnikiem. Do czasu -- oczywiście do czasu kiedy samochodziarze "musieli" kupić swe samochody, a później -- zima zaskoczyła drogowców -- okazało się, że w Toruniu nie ma miejsc parkingowych na skalę apetytu kierowców, więc "musieli" parkować swe samochody wprost na trawnikach (tradycyjnie Straż Miejska nic nie widziała). Efekt -- łachy piachu. Nie można ich było ogrodzić, zabezpieczyć, przypilnować, rekultywować, zamienić z powrotem w zielone trawniki. Nie-Da-Się (tm).
Ale MZD znalazło radę -- zlikwidować!
I tak jest na całej długości Staszica -- kostka na chodniku, kostka na ulicy, asfalt na ulicy.
Tego typu pojedyncze działanie nie zniszczy jeszcze Torunia, problem w tym, że nie jest ono odosobnione. Władzom miasta wycinanie drzew, zalewanie kolejnych terenów asfaltem przychodzi z niebywałą łatwością -- natomiast posadowienie kwietników, klombów (nie mówię tu o Starówce, która działa na zasadzie potiomkinowskiej wioski -- dla turystów i przyjezdnych oficjeli) ooo... trudność niebywała, nie da się.
Toruń niestety jest niszczony przez samochody, nie wiedzieć czemu sprzyja temu władza. Mieszkańcy mają potrzebę przemieszczania się, to oczywiste, ale samochód nie jest rozwiązaniem -- nawet jeśli pominąć negatywny wpływ na życie (hałas, spaliny, podwyższenie temperatury, wypadki) -- to samochód potrzebuje przestrzeni. A tę mamy ograniczoną -- więc albo mieszkańcy uzyskają przestrzeń do życia, albo samochody do jeżdzenia.
Obecnie prawa ludzi są pomniejszane kosztem samochodów, co dalej?
Ale MZD znalazło radę -- zlikwidować!
I tak jest na całej długości Staszica -- kostka na chodniku, kostka na ulicy, asfalt na ulicy.
Tego typu pojedyncze działanie nie zniszczy jeszcze Torunia, problem w tym, że nie jest ono odosobnione. Władzom miasta wycinanie drzew, zalewanie kolejnych terenów asfaltem przychodzi z niebywałą łatwością -- natomiast posadowienie kwietników, klombów (nie mówię tu o Starówce, która działa na zasadzie potiomkinowskiej wioski -- dla turystów i przyjezdnych oficjeli) ooo... trudność niebywała, nie da się.
Toruń niestety jest niszczony przez samochody, nie wiedzieć czemu sprzyja temu władza. Mieszkańcy mają potrzebę przemieszczania się, to oczywiste, ale samochód nie jest rozwiązaniem -- nawet jeśli pominąć negatywny wpływ na życie (hałas, spaliny, podwyższenie temperatury, wypadki) -- to samochód potrzebuje przestrzeni. A tę mamy ograniczoną -- więc albo mieszkańcy uzyskają przestrzeń do życia, albo samochody do jeżdzenia.
Obecnie prawa ludzi są pomniejszane kosztem samochodów, co dalej?
Thursday, April 28, 2011
29: Komentarz do otrzymanych listów
Listy skierowane były do Prezydenta Miasta i Straży Miejskiej, ale że pojawiło się odniesienie także i do MZD, więc najpierw o grodzeniu trawnika. Zgadza się, iż pomysłowość ludzka jest niewyczerpana (zwłaszcza w omijaniu prawa), jednak MZD zdaje się być także niewyczerpane w fuszerowaniu wykonywanych prac. Jeśli kilka słupków wkopanych po jednej stronie trawnika miałoby być zabezpieczeniem tegoż, to na kogo zasadza się MZD? Na Misie Puchatki o bardzo małym rozumku?
Natomiast jeśli chodzi o clue problemu, to jedno słowo określa stan obecny — bezradność. Odpowiednie urzędy są, podatnicy płacą, zadania są znane, no ale... i tu zaczyna się tłumaczenie, że przychodnia, że trudno, że skala problemu, etc. Jest to o tyle kuriozalne, że nikt nie słucha nawet tłumaczenia szewca, krawca, piekarza, taksówkarza, że skala problemu, że żona, że dziecko, że raty, że... Płacimy i wymagamy.
Czemu więc inne prawidła i inne miary są stosowane do miejskich urzędów?
To o czym zapewnia w listach Straż Miejska (a jednocześnie Prezydent Miasta), czyli o swojej bezsilności (sic!) jest doskonale znane tym, którzy niszczą miasto — dzikim kierowcom, chuliganerii, itp. Nie z pism, tylko z praktyki. Przy tak rachitycznym reagowaniu na wykroczenia pozytywny wzorzec nieuchronnego ukarania sprawcy wykroczenia nie istnieje, wręcz odwrotnie — nieomal pewnikiem jest bycie bezkarnym.
Problem nie rozwiąże się pod wpływem wyjaśnień, opisów trudności problemu. Trzeba się wziąć z nim za bary — w Toruniu jak do tej pory odbywa się głaskanie tegoż.
Podane liczby wystawionych mandatów są i porażające i przygnębiające. W maju przeprowadzę porównawcze testy i podam tu wyniki.
Natomiast jeśli chodzi o clue problemu, to jedno słowo określa stan obecny — bezradność. Odpowiednie urzędy są, podatnicy płacą, zadania są znane, no ale... i tu zaczyna się tłumaczenie, że przychodnia, że trudno, że skala problemu, etc. Jest to o tyle kuriozalne, że nikt nie słucha nawet tłumaczenia szewca, krawca, piekarza, taksówkarza, że skala problemu, że żona, że dziecko, że raty, że... Płacimy i wymagamy.
Czemu więc inne prawidła i inne miary są stosowane do miejskich urzędów?
To o czym zapewnia w listach Straż Miejska (a jednocześnie Prezydent Miasta), czyli o swojej bezsilności (sic!) jest doskonale znane tym, którzy niszczą miasto — dzikim kierowcom, chuliganerii, itp. Nie z pism, tylko z praktyki. Przy tak rachitycznym reagowaniu na wykroczenia pozytywny wzorzec nieuchronnego ukarania sprawcy wykroczenia nie istnieje, wręcz odwrotnie — nieomal pewnikiem jest bycie bezkarnym.
Problem nie rozwiąże się pod wpływem wyjaśnień, opisów trudności problemu. Trzeba się wziąć z nim za bary — w Toruniu jak do tej pory odbywa się głaskanie tegoż.
Podane liczby wystawionych mandatów są i porażające i przygnębiające. W maju przeprowadzę porównawcze testy i podam tu wyniki.
28: Odpowiedź od Prezydenta Miasta
W odpowiedzi na Pańskie pismo z dnia 10 kwietnia 2011 r. przesłane pocztą elektroniczną do Prezydenta Miasta Torunia informuję, iż nadzór nad działalnością straży miejskich zgodnie z art. 9 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. - o strażach gminnych (Dz. U. z 1997 r. Nr 123, poz. 779 z późn. zm.) sprawuje wójt, burmistrz (prezydent miasta). Jest to nadzór w sensie organizacyjnym,
Natomiast nadzór nad działalnością straży w zakresie:
1) wykonywania uprawnień, w tym np. usuwania pojazdów i ich unieruchamianie przez blokowanie kół, nakładania grzywien, udzielania pouczeń, legitymowania osób etc. (o których mowa w art. 12 w/w ustawy),
2) użycia broni palnej bojowej oraz środków przymusu bezpośredniego,
3) ewidencji etatów, wyposażenia w tym środków przymusu bezpośredniego oraz wyników działań straży, o której mowa w art. 9a ust. 1 wskazanej ustawy
— sprawuje wojewoda przy pomocy komendanta wojewódzkiego Policji działającego w jego imieniu.
Wojewoda sprawuje ten nadzór przez:
1) okresowe lub doraźne kontrole, obejmujące całokształt lub część spraw poddanych nadzorowi,
2) wydawanie zaleceń pokontrolnych oraz kontrolę prawidłowości i terminowości ich realizacji,
3) podejmowanie innych czynności zmierzających do usunięcia stwierdzonych uchybień i zapobieżenia ich powstawaniu.
Informuję Pana również, że Komendant Straży Miejskiej w Toruniu przedstawia roczne sprawozdanie z funkcjonowania jednostki dla Rady Miasta Torunia oraz Komisji Bezpieczeństwa i Porządku dla Miasta Torunia i Powiatu Toruńskiego.
Czuwanie nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach, kierowanie ruchem i jego kontrolowanie należą do zadań Policji (art. 129 ust. 1 ustawy - Prawo o ruchu drogowym). Jednocześnie ustawa, prawo o ruchu drogowym przepisem art. 129 a dopuszcza wykonywanie kontroli ruchu drogowego przez Straż Miejską. Kontrola ruchu drogowego wykonywana przez strażników miejskich odbywa się na podstawie upoważnienia do wykonywania kontroli ruchu drogowego wydanego przez komendanta miejskiego Policji.
W zakresie upoważnienia do kontroli ruchu drogowego, uzyskanego na podstawie przepisów wykonawczych wydanych zgodnie z art. 131 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, strażnicy miejscy mogą nakładać grzywny w zakresie mandatu karnego za wykroczenia określone w następujących przepisach Kodeksu wykroczeń: art. 88, art. 90, art. 91, art.92 § 1, art. 94, art. 95, art. 96 § 1 pkt 2 i art. 97.
Na podstawie wskazanych wyżej przepisów straż miejska ma prawo przede wszystkim do zatrzymywania osób nieposiadających uprawnień do prowadzenia pojazdów, natomiast przepis art. 97 kodeksu wykroczeń daje straży możliwości działania praktycznie we wszystkich sytuacjach łamania przepisów kodeksu drogowego.
Odnosząc się do parkowania na zdewastowanym trawniku przy ul. Legionów w Toruniu informuję Pana, iż funkcjonariusze Straży Miejskiej w Toruniu z całą powagą podchodzą do opisanego zagadnienia podejmując stosowne kroki wobec kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Problem prawidłowości parkowania samochodów przy ulicy Legionów i przy Rondzie Czadcy w Toruniu został ujęty w zadaniach doraźnych dla patroli funkcjonujących we wskazanym miejscu. Specyfika tego terenu, tj. znajdująca się tam przychodnia lekarska powodują, że problem jest nagminny i cykliczny. W związku z powyższym, nasilone kontrole w przedmiotowej sprawie są przeprowadzane o różnych porach, a działania są przeprowadzane doraźnie. Straż Miejska w Toruniu, oprócz kwestii związanych z czuwaniem nad porządkiem i kontrolą w ruchu drogowym, posiada w swoich ustawowych kompetencjach szereg innych zadań, w tym w szczególności zadania związane z ochroną spokoju i porządku w miejscach publicznych.
W związku z Pana wcześniejszymi zgłoszeniami do Straży Miejskiej z dołączoną dokumentacją fotograficzną informuję, iż strażnicy podjęli czynności wyjaśniające, w wyniku których przeprowadzono czynności służbowe z osobami kierującymi przedstawionymi na zdjęciach pojazdami.
Informuję, iż Straż Miejska nie prowadzi statystyk dotyczących interwencji przy poszczególnych posesjach lub określonych miejscach. Prowadzone są jedynie statystyki, które odnoszą się do określonych ulic naszego miasta. Informuję, iż w okresie od dnia 01.01.2011 r. do dnia 14.04.2011 r. funkcjonariusze Straży Miejskiej nałożyli łącznie 33 grzywny w formie mandatów karnych na sprawców wykroczeń na ul. Legionów w Toruniu. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, iż reakcja prawna funkcjonariusza na popełnione wykroczenie ma charakter indywidualny. Każdy przypadek rozpatrywany jest w oparciu o okoliczności obciążające i łagodzące wynikające m. in. z treści art. 33 - Kodeksu Wykroczeń. W konsekwencji wspomnianych okoliczności sprawca wykroczenia może zostać pouczony albo zostaje nałożona na niego grzywna w postaci mandatu karnego, lub też sporządza się wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego Wydział XII Karny.
Przedmiotowy odcinek ul. Legionów będzie w dalszym ciągu objęty doraźną kontrolą ze strony Straży Miejskiej w Toruniu.
28: Odpowiedź od Straży Miejskiej
W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 10 kwietnia 2011 r. w sprawie parkowania na zdewastowanym trawniku przy ul. Legionów informuję, iż funkcjonariusze Straży Miejskiej w Toruniu z całą powagą podchodzą do opisanego zagadnienia podejmując stosowne kroki wobec kierowców naruszających przepisy dotyczące parkowania samochodów na terenach zieleni. Problem prawidłowości parkowania samochodów przy ulicy Legionów w Toruniu (tuż przy Rondzie Czadcy) został ujęty w zadaniach doraźnych dla patroli funkcjonujących we wskazanym miejscu, celem przeprowadzania systematycznych kontroli. Specyfika tego miejsca, a zwłaszcza fakt, iż w pobliżu znajduje się przychodnia lekarska, powoduje, że problem jest nagminny i cykliczny. W związku z powyższym nasilone kontrole omawianego miejsca są przeprowadzane o zróżnicowanych porach dnia. Niemniej jednak realizowane działania są przeprowadzane doraźnie, gdyż brakuje możliwości, aby ustawić we wskazanym przez Pana miejscu posterunek stały.
Straż Miejska w Toruniu, oprócz kwestii związanych z czuwaniem nad porządkiem i kontrolą w ruchu drogowym, posiada w swoich ustawowych kompetencjach szereg innych zadań, w tym np. zadania związane z ochroną spokoju i porządku w miejscach publicznych, czy związane z zabezpieczeniem imprez masowych. Jestem świadomy faktu, że dla każdego zgłaszającego, to właśnie jego zgłoszenie jest najbardziej priorytetowe. Jednakże dyżurny Straży Miejskiej w Toruniu, przyjmuje rocznie około 13.000 takich zgłoszeń (dane za rok 2010 to dokładnie 13.173 przyjęte zgłoszenia). Stoję na stanowisku, iż to właśnie liczba zgłoszeń przyjętych przez dyżurnego Straży Miejskiej w Toruniu świadczy niewątpliwie o zapotrzebowaniu na funkcjonowanie w lokalnej społeczności Straży Miejskiej oraz jej integralnej roli i przydatności w realizacji zadań związanych zapewnieniem bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego na terenie naszego miasta. W roku 2010, wobec kierowców naruszających przepisy podjęte zostały 12.043 interwencje oraz 1.765 razy podejmowano interwencje związane z zakłócaniem pokoju i porządku publicznego, a także ujętych zostało 26 sprawców pobicia, 24 sprawców chuligańskich wybryków i 20 osób poszukiwanych przez Policję.
Wracając do Pana sprawy, informuję, że w dniu 20.09.2010 r. Straż Miejska wystąpiła do Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu z wnioskiem o dokonanie rekultywacji trawnika oraz o rozważenie możliwości ustawienia technicznego zabezpieczenia uniemożliwiającego wjazd pojazdów na wskazany teren. Pismem z dnia 27.09.2010 r. Miejski Zarząd Dróg poinformował, iż wystąpił do właściwego podmiotu z wnioskiem o rekultywację terenów zieleni, w tym omawianego terenu. Sprawa zabezpieczenia skierowana została do rozpatrzenia przez Komisję Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego funkcjonującą przy Miejskim Zarządzie Dróg w Toruniu. Na podstawie opinii w/w Komisji, pracownicy Zarządu Dróg ogrodzili przedmiotowy teren słupkami uniemożliwiającymi wjazd pojazdów. Jak się jednak okazuje pomysłowość i inwencja kierowców nie zna granic i pomimo ustawienia słupków znaleźli oni inną drogę do parkowania na tym terenie.
Nawiązując do wcześniejszych Pana zgłoszeń informuję, iż strażnicy podjęli czynności wyjaśniające, w wyniku których przeprowadzono czynności służbowe wobec osób kierujących samochodami przedstawionymi na zdjęciach wykonanych przez Pana.
Odnosząc się do Pańskiego zapytania o ilość nałożonych mandatów karnych, w związku z interwencjami prowadzonymi we wskazanym przez Pana miejscu informuję, iż Straż Miejska nie prowadzi statystyk dotyczących interwencji przy poszczególnych posesjach lub określonych miejscach. Prowadzona statystyka pozwala jedynie odnieść się do określonych ulic umiejscowionych na terenie naszego miasta. W okresie od dnia 01.01.2011 r. do dnia 14.04.2011 r. funkcjonariusze Straży Miejskiej podjęli przy ul. Legionów w Toruniu łącznie 33 interwencje zakończone nałożeniem mandatu karnego. 21 interwencji podjętych zostało wobec kierowców nieprawidłowo parkujących pojazdów, a 5 interwencji dotyczyło niszczenia zieleni, czyli wykroczenia określonego treścią art. 144 § 1 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. - Kodeks wykroczeń (Dz. U. z 2010 r., Nr 46, poz. 275 z późn. zm.), który stanowi, że: „Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany". Istotny z punktu widzenia tego przepisu jest skutek jaki musi wywołać sprawca omawianego czynu zabronionego. Zgodnie z komentarzem do przywołanego powyżej artykułu „niszczenie" roślinności należy rozumieć jako unicestwienie roślin lub czynienie niezdolnym do dalszego wykorzystania (np. poprzez wyrwanie) natomiast „uszkodzenie" oznacza naruszenie fizycznej materii rośliny (np. oderwanie od rośliny jej części) — za Bolesław Kurzępa, Kodeks wykroczeń - komentarz, Wydanie 1, Wydawnictwo Prawnicze LexisNexis, Warszawa 2008, str. nr 479. Jest to o tyle istotne, gdyż sprawca wykroczenia (kierujący pojazdem parkujący na trawniku) często wskazuje, że niczego nie uszkodził, czy też zniszczył, a w wielu wypadkach sprawca wskazuje, że stanął na miejscu już uszkodzonym.
Wartym podkreślenia jest także fakt, iż reakcja prawna funkcjonariusza na popełnione wykroczenie ma charakter indywidualny. Każdy przypadek rozpatrywany jest w oparciu o okoliczności obciążające i łagodzące wynikające m. in. z treści art. 33 - Kodeksu Wykroczeń. W konsekwencji wspomnianych okoliczności sprawca wykroczenia może zostać pouczony albo zostaje nałożona na niego grzywna w postaci mandatu karnego, lub sporządza się wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego Wydział XII Karny.
Wspomniany odcinek ul. Legionów będzie w dalszym ciągu objęty doraźną kontrolą ze strony Straży Miejskiej w Toruniu, jednakże z uwagi na brak możliwości stałego jego monitorowania, w przypadku zauważenia niepokojących sytuacji bądź popełnianych wykroczeń, proszę o przekazywanie informacji dyżurnemu Straży Miejskiej pod bezpłatnym nr telefonu 986 w celu umożliwienia szybkiej reakcji i w konsekwencji podjęcia skutecznych działań funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Toruniu.
28: Odpowiedzi na listy
Tuż przed Świętami otrzymałem obie odpowiedzi, ponieważ listy były w postaci analogowej (ze Straży Miejskiej klasyczny list, a od Prezydenta e-mail ze skanem odpowiedzi) więc musiałem wykonać odwrotną pracę, aby z powrotem uzyskać tekst. Ze względu na długość każdy list cytuję odrębnie, w obu pomijam ozdobniki.
Sunday, April 10, 2011
11: Komentarz do listów
Listy wysłane, pozostało uzbroić się w cierpliwość. Jestem ciekawy, czy otrzymam (o ile w ogóle; takie MZD na ogół w ogóle nie raczy odpowiadać na listy, ot kultura) odpowiedź rzeczową (i być może bedącą jednocześnie początkiem zmian) czy sztampową „SM nie może być na każdym rogu ulicy...”, tudzież wskazanie, że SM nie może kontrolować zniszczonych trawników.
Bo to właśnie clue -- trawniki nie są zakładane w stanie rozkładu, ani nie łysieją ze zgryzoty, tylko dlatego, że stada samochodowych wandali centymetr po centymetrze je niszczą. Klepisko na rogu ulic Kościuszki i Staszica nie powstało w ciągu jednej nocy. To była metodyczna „praca”, a jednocześnie bierne przyzwolenie ze strony służb porządkowych. Wiadomo kto, wiadomo gdzie, wiadomo kiedy -- a mimo to mleko się rozlało i o zieleni i w tym i w innych miejscach można zapomnieć (mowa o trawnikach, a gdzie klomby, parki, kwietniki, itp).
Oczywiście, może jednak moje listy bedą pozytywnym bodźcem do zmian w Toruniu -- jednak takie obrazki jak podwójne rozkopywanie ul. Słowackiego, czy smrodzące na potęgę zdezelowane autobusy MZK, wskazują że bardziej w cenie są wymówki. Ale cóż -- może -- pożyjemy...
Bo to właśnie clue -- trawniki nie są zakładane w stanie rozkładu, ani nie łysieją ze zgryzoty, tylko dlatego, że stada samochodowych wandali centymetr po centymetrze je niszczą. Klepisko na rogu ulic Kościuszki i Staszica nie powstało w ciągu jednej nocy. To była metodyczna „praca”, a jednocześnie bierne przyzwolenie ze strony służb porządkowych. Wiadomo kto, wiadomo gdzie, wiadomo kiedy -- a mimo to mleko się rozlało i o zieleni i w tym i w innych miejscach można zapomnieć (mowa o trawnikach, a gdzie klomby, parki, kwietniki, itp).
Oczywiście, może jednak moje listy bedą pozytywnym bodźcem do zmian w Toruniu -- jednak takie obrazki jak podwójne rozkopywanie ul. Słowackiego, czy smrodzące na potęgę zdezelowane autobusy MZK, wskazują że bardziej w cenie są wymówki. Ale cóż -- może -- pożyjemy...
10: Listowne podsumowanie akcji
Poniżej przedstawiam listy jakie wysłałem do Straży Miejskiej oraz do Prezydenta Torunia, pana Michała Zaleskiego. Kopie obu pism wysłałem także do redakcji „Nowości”. Pomijam ozdobniki.
Do Straży Miejskiej:
Do Prezydenta Torunia:
Do Straży Miejskiej:
Jako mieszkaniec Torunia, a zarazem podatnik utrzymujący finansowo służby miejskie (w tym i Państwa), z niepokojem obserwuję brak egzekwowania przez Państwa przepisów w takim stopniu, abym mógł powiedzieć, iż Toruń jest miastem czystym i bezpiecznym.
Codziennie obserwuję osoby, które — nie kryjąc się z tym — popełniają wykroczenia, przez co przestrzeń publiczna Torunia jest stopniowo, acz systematycznie, niszczona. Nie widać, aby ten proceder ktokolwiek chciał zatrzymać (nie licząc werbalnych deklaracji). Wzorzec, jaki jest widoczny na ulicach Torunia jest jednoznaczny — przepisy można łamać bezkarnie. To widzą i tego uczą się wszyscy.
Być może powyższa opinia jest dla Państwa krzywdząca i zbyt emocjonalnie oceniam skalę dzikiego parkowania samochodów, wandalizmu, zanieczyszczania miasta odchodami psów, zakłócania ciszy nocnej w Toruniu, wobec tego podjąłem próbę bardziej miarodajnej weryfikacji moich spostrzeżeń.
Przez dwa miesiące (luty i marzec 2011 roku) monitorowałem pobieżnie dzikie parkowanie samochodów na trawniku przy ulicy Legionów (vis-à-vis marketu Piotr i Paweł, ok. 100 metrów — w stronę centrum miasta — od ronda z ulicami Długą i Wielki Rów):
Poświęciłem na to łącznie 2 godziny (3 minuty dziennie) i odnotowałem 75 naruszeń przepisów. Żaden z kierowców nie zniszczył trawnika w całości, ale każdy z nich dołożył swoją „cegiełkę” do tego procesu (o czym wielokrotnie Państwa informowałem). Powyższe obserwacje udokumentowałem materiałem zdjęciowym dostępnym na stronie http://fotopatrol.blogspot.com/.
Bardzo proszę o podanie sumarycznej liczby wystawionych mandatów przez Państwa z tytułu nieprawidłowego parkowania samochodów we wskazanej lokalizacji (na trawnikach, chodnikach, zastrzeżonych miejscach postojowych, etc.).
Porównanie tych dwóch liczb pozwoli na orientacyjne określenie, w jakim stopniu reagują Państwo na wykroczenia popełniane na terenie Torunia.
Do Prezydenta Torunia:
Jako mieszkaniec Torunia, a zarazem podatnik utrzymujący finansowo służby miejskie, z niepokojem obserwuję efektywność ich pracy. Wiele z problemów Torunia jest albo rozwiązywanych w ślimaczym tempie, albo nie rozwiązywanych wcale, mimo wpompowywania niemałych pieniędzy na „cele”. Wystarczy przypomnieć głośną kampanię billboardową uświadamiającą mieszkańcom Torunia problem zanieczyszczenia miasta odchodami psów. Pieniądze wydane, a efekt?
Nie godzę się na to, żeby instytucje miejskie, za pieniądze podatników — metodą prób i błędów — uczyły się, jak należy pracować. Z jednej strony bowiem marnotrawi się pieniądze, z drugiej — moje rodzinne miasto, które ma duży potencjał, jest skazywane na brud, hałas, chuliganerię i infrastrukturalną zapaść (na stronie http://fotopatrol.blogspot.com/ udało mi się przypadkiem udokumentować jak MZD przez kilka miesięcy ogradza trawnik, po to tylko, aby go w końcu nie ogrodzić — mimo wskazania przeze mnie wadliwego wykonania).
Służby miejskie nie są jednak zawieszone w próżni — ich praca powinna podlegać kontroli. Dla przykładu wybrałem Straż Miejską i wobec tego, chciałbym zapytać o następujące kwestie:
- kto przeprowadza weryfikację efektywności pracy Straży Miejskiej,
- czy jest przeprowadzana kontrola porównawcza — tj. w danym okresie czasu ile zdarzeń wymagających interwencji SM odnotowała osoba kontrolująca i ile faktycznych interwencji nastąpiło,
- kiedy odbyła się ostatnia kontrola, jak była przeprowadzona i jakie rezultaty przyniosła.
Dołączam pismo skierowane do Straży Miejskiej, które jest jednocześnie obywatelską próbą przeprowadzenia takiej kontroli.
Thursday, March 31, 2011
Podsumowanie marca
- 23 wykonane "patrole",
- 4 razy napotkany patrol Straży Miejskiej (liczę całą trasę przejazdu, jaką pokonuję codziennie, ok. 20 minut w jedną stronę),
- 33 odnotowane naruszenia przepisów dot. tylko i wyłącznie parkowania na trawniku (jednym, wybranym)
31: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. To ostatnie zdjęcie z serii codziennego monitoringu. Z zebranego materiału postaram się zrobić pożytek, natomiast od tej pory będę dodawał zdjęcia okazjonalnie z różnych części Torunia (w zależności od mojej weny i dewastacji, jaką powodują kierowcy).
2011-03-31:
Wednesday, March 30, 2011
30: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Tuesday, March 29, 2011
Monday, March 28, 2011
28: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. Mniej klientów, więc trawnik może odpocząć od twardogłowych kierowców.
2011-03-28:
Sunday, March 27, 2011
25: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. Wg moich zamierzeń przede mną ostatni tydzień monitorowania wybranej lokalizacji.
2011-03-25:
Numer rejestracyjny: CB 0488M
Numer rejestracyjny: CB 0488M
Thursday, March 24, 2011
Wednesday, March 23, 2011
23: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. Monitorowany trawnik jest pusty, ale w tle widać "stałego klienta", który stoi na sąsiednim. Nie wszyscy, ale dużo kierowców jest po prostu nieprzemakalnych...
Tuesday, March 22, 2011
Monday, March 21, 2011
21: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. Na trawniku na szczęście pusto (dolne zdjęcie), ale znalazłem też odpowiedź na pytanie o auta terenowe. A mianowicie, jak powszechnie wiadomo, samochodem się jeździ, bo tak łatwiej odwieźć niepełnosprawne dziecko do przedszkola (mantra "zmotoryzowanych" nawet bez samochodu). No, ale po co auto terenowe w mieście?
Po to:
Po to:
18: Niszczenie Torunia
Wycinka drzew w Toruniu to nie nowość -- jak długo mieszkam w Toruniu (a mieszkam tu całe życie) nie widziałem, aby władze miejskie założyły choć jeden park. Natomiast działalność odwrotna jest widoczna -- wycinanie drzew i to hurtem, najlepiej razem z budową drogi dla samochodów. Szczególnie aktywne są władze miejskie za prezydentury pana Michała Zaleskiego -- oficjalnie są to pozytywne i pożądane inwestycje. Problem w tym, że te pseudo-inwestycje rozrywają Toruń, a coraz szersze drogi tworzą w mieście samoistne enklawy. Coraz trudniej poruszać się po mieście pieszo, a samochodem także wcale nie jest łatwiej. Nie mówiąc już o życiu w mieście jako takim (np. możliwości zdrowego, aktywnego wypoczynku). A będzie jeszcze gorzej -- dość wspomnieć o przyszłym mega-sklepie przy Szosie Chełmińskiej (w miejsce Uniwersamu).
Więc w co niby są to inwestycje? W nasze (i naszych dzieci) przyszłe choroby? W miasto gett?
Poniżej kilka zdjęć z odcinka ul. Polnej między Legionów a Ugorami, 17 i 18 marca wycięto w pień wszystkie drzewa okalające chodnik i ścieżkę rowerową. Nie znam planów tego obszaru, być może to wycinka "bo tak" (bardzo popularny model), a być może "bo ruch samochodów na ulicy X wymaga jej poszerzenia" (co oczywiście spowoduje jeszcze większy ruch; także popularny model).
Tak właśnie degradowany jest Toruń...
Więc w co niby są to inwestycje? W nasze (i naszych dzieci) przyszłe choroby? W miasto gett?
Poniżej kilka zdjęć z odcinka ul. Polnej między Legionów a Ugorami, 17 i 18 marca wycięto w pień wszystkie drzewa okalające chodnik i ścieżkę rowerową. Nie znam planów tego obszaru, być może to wycinka "bo tak" (bardzo popularny model), a być może "bo ruch samochodów na ulicy X wymaga jej poszerzenia" (co oczywiście spowoduje jeszcze większy ruch; także popularny model).
Tak właśnie degradowany jest Toruń...
Thursday, March 17, 2011
17: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
Opis problemu i lokalizacji. Odnotowuję spotkanie ze Strażą Miejską (na trasie przejazdu).
Dla porządku dodam, iż oba widoczne na zdjęciu samochody stoją na trawnikach, ale poprzestaję na ogólnej panoramie, gdyż monitoruję tylko jeden wybrany trawnik.
Dla porządku dodam, iż oba widoczne na zdjęciu samochody stoją na trawnikach, ale poprzestaję na ogólnej panoramie, gdyż monitoruję tylko jeden wybrany trawnik.
2011-03-17:
Wednesday, March 16, 2011
16: Legionów, vis-a-vis marketu Piotr i Paweł
2011-03-16:
Numer rejestracyjny: WB 6103C
Numer rejestracyjny: WB 6103C
Numer rejestracyjny: CB 0488M
Subscribe to:
Posts (Atom)