Sunday, October 14, 2012

14: Zaproszenie do dojenia

Jedną z ciekawszych pozycji budżetu Polski są wpływy z kar nakładanych na obywateli Polski — co za tym idzie, skutkuje to dość grotestkowym wykonaniem (lub nie) planu nakładania mandatów. Przypomina mi to nieco  plany dostarczania określonej puli więźniów do łagrów w Związku Sowieckim.

Dziś lepiej jest jednak bić tylko po kieszeni, utrzymując niewolnika przy życiu. Ale planu kar nie wykonano, więc coraz głośniej o różnych wariantach przepisów zaciskających pętlę zakazów i nakazów — najpopularniejszy z nich to nakaz, dla rowerzystów, jazdy w kasku. Przepis cenny, bo wymusi zakup kasków, a opornych dziecinnie prosto wyłowić i ukarać mandatem.

Biorąc pod uwagę coraz częstsze przypominanie ze strony zatroskanych żurnalistów, policjantów i innych urzędników pomniejszego płazu o zaletach jazdy w kasku, ten przepis ma dużą szansę zmaterializowania się.

Pretensje do obecnych rządzących mieć jednak trudno — po przepisach o przymusowych szczepieniach ten nakaz to naprawdę pestka, a po drugie ci ludzie zostali entuzjastycznie (bo po raz drugi z rzędu) wybrani do władz przez wszystkich Polaków. Widziały gały co brały (a tym, którzy dumnie w tym momencie wypięli pierś, że oni wybory „bojkotują” — do tryumfu zła wystarczy bezczynność przyzwoitych ludzi).

Miękki zamordyzm nie jest domeną Polski, więc jeśli ktoś chce pocieszyć się niedolą innych:
tymczasem w Australii

Dla porządku — na rowerze jeżdżę w kasku i rękawiczkach. Zawsze. Z banalnego powodu — leczenie nawet drobnych urazów słono kosztuje przy jednoczesnym uszczupleniu pensji o 20%.

 

No comments:

Post a Comment