Toruń ma pecha z tym pojedynczym mostem, bo i władze miasta i mieszkańcy uwierzyli szczerze, że samochody to najlepszy środek transportu, a korki to wina mostu. Będzie drugi most, znikną korki. Tymczasem wszystko co się stanie, to nowe drogi napędzą iluzję swobody ruchu, co napędzi transport samochodowy, dzięki czemu wszyscy kierowcy utkną w nowych korkach.
Ciekawi mnie bardziej, jakie drogi wyobraża sobie w Toruniu prezydent Zaleski? Czy tak ma wyglądać Toruń?
Kiedy nastąpi w końcu oświecenie, iż nie da się wcisnąć w ograniczoną przestrzeń miejską tylu samochodów, ilu kierowców miałoby zachciankę. Tzw. korki są istotą osobowego ruchu samochodowego, a nie efektem ubocznym, a zatłoczone ulice nie są wyznacznikiem postępu.
Toruń nie jest takim potentatem gospodarczym, aby stać nas było na drogie eksperymenty, czas najwyższy wziąć przykład z Europy Zachodniej i postawić na transport, który współgra z miastem, a nie stoi z nim w sprzeczności.
Dlaczego u "nich" można, a u nas się nie da? Może to nie pojedynczy most stoi na przeszkodzie, ale mentalność toruńskich władz miasta?